Nareszcie!
Kochani, skończyłam wyjątkowy dom — budowany przez... już sama nie wiem, ile dni i miesięcy, pod koniec dekorowania miałam szczerze dosyć (!). Wyjątkowy nie przez to, że ma prześwietną bryłę czy lepsze od innych wnętrza, ale właśnie dlatego, że tak mnie zaabsorbował i włożyłam w niego mnóstwo serca.
Podobnie jak inne parcele o sielskim charakterze, ta również stanęła w Cichej Wodzie. Na razie pusta, a domyślnie zamieszkana przez starsze (no, dojrzałe) małżeństwo „preppersów”, przygotowanych na każdą okoliczność. Właściciele są samowystarczalni. Mają własną energię, prawdopodobnie generator, jakąś pompę czy coś w tym stylu — źródło zasilania udaje główny obiekt z Insimenatora, który w grze jest bodaj nagrodą za karierę naukową. Hodują własne owoce i warzywa oraz produkują wino. Od wiśniowego sadu siedziba wzięła nazwę (jest to zarazem tytuł piosenki, która brzmiała w eterze, gdy poznali się moi dziadkowie). Oprócz wisienek to również kolor elewacji (po bandzie, co?)

) oraz motyw na niektórych obrazach. Pan domu lubi podłubać w drewnie, pomajsterkować, jest złotą rączką. Pani domu dzierga, wyszywa, maluje (kurczę, zapomniałam postawić sztalugę w ogrodzie... Powiedzmy, że schowana przed deszczem!), kocha sztukę — i jest w tym zaskakująco podobna do mojej własnej mamy, choć nie planowałam takiego pokrewieństwa dusz. Obydwoje uwielbiają ogród, którego spora część służy ku ozdobie. Kochają też zwierzęta. Akcesoriów dla milusińskich nie ma. Wstawiam je wszędzie, więc tu zrezygnowałam; jak pojawi się psiak czy kociak, dom się dostosuje. Zobaczycie za to karmniki, poidełka, budki lęgowe dla ptaków.
Najniższa kondygnacja — bo trudno nazwać ją po prostu piwnicą — to piwniczka na wino, spiżarnia, pralnia z drugorzędną garderobą (koce, pościele, ciężkie płaszcze — to, czego używa się rzadziej), miejsce na urządzenia do energii i ciepła, warsztat i wielofunkcyjny schowek, między innymi na drewno kominkowe czy odkurzacz. Nowoczesność nowoczesnością, ale nie ma jak posiedzieć przy ogniu.
Piętro to pokój państwa domu, łazienka i niewielki hol ze starym zegarem dziadka (niestety, słabo widocznym na fotkach).
Poddasze zajmuje — przynajmniej na wakacje? — wnuczę naszych preppersów. Raczej wnuczka, sądząc po wystroju, chociaż niewykluczone, że i wnuczek, a pokój zwyczajnie pasuje do reszty domu/długo go nie remontowano. Kiedy dziecka nie ma, jest to pokój gościnny.
W ogrodzie stoi coś, co mam w tym prawdziwym, rodzinnym: podwyższona grządka. Naszą zbił mój tata i warzywka rosną na niej jak szalone. Ta tutaj ma wygodny kształt odwróconej litery „C”, dzięki czemu można wygodnie do niej podejść z każdej strony. Mój simowy fiś na zgodność z realiami osiągnął ten stopień, że sprawdzałam nawet sąsiedztwo owoców i warzyw (!), jakkolwiek nie mam wszystkich — część z nich sprytnie udają inne rośliny z CC, często zupełnie fantastyczne.
Poza tym państwo „Zapobiegliwi” mają też niedużą szklarnię na co wrażliwsze gatunki (dojrzycie pomidorki!), kącik wypoczynkowy, kącik dla roślin cieniolubnych (z bluszczem) i cały pas winorośli. Ponieważ z tyłu domu, ze względu na manewry z fundamentem, powstał brzydki uskok, zrobiłam z niego taką nieco zarośniętą, roboczą część, gdzie chwastów często się nie kosi, porzuca jakieś narzędzia, etc. Ludziki się „nie potkną”, a wybujałe zielsko bywa pożyteczne — gospodyni zna się również i na ziołach. Właśnie tam stoi kompostownik.
Wypocząć, jak nie przy kominku i nie na huśtawce w ogrodzie, można na tarasie bądź werandzie. Charakterystyczna, zygzakowata, metalowa siatka pod dachem pełni nie tylko funkcję dodatkowej podpory, ale i jest miejscem do zawieszenia donic z roślinkami. Niestety, tylko w wyobraźni, bo mimo zdjęcia kratek nie udało mi się podwiesić tam kwiatów.
Na koniec: karmnik. Zapomniałam o nim przy fotografowaniu i niestety nie ma go na większości zdjęć. Co do samych zdjęć, będzie ich dużo i dość dużych — ale przy tylu prześlicznych CC nie mogły być zbyt małe, chcę Wam też pokazać jak najwięcej, bo kocham tę parcelkę. Zależało mi na klimacie amerykańskiego rancza (zainspirowałam się trochę Akrami Słodkich Jabłek z „My Little Pony”), ale z „własną” duszą; wewnątrz jest nieco angielskiego stylu. Najpierw pokażę Wam to, co na zewnątrz oraz rzuty, potem zaprowadzę do środka.
Zapraszam do Wiśniowego Sadu!