Byłam, przeczytałam, a przy okazji odświeżyłam sobie pozostałe części.
Genialny dowcip, humor sytuacyjny oraz dialogi świetnie pasujące do obrazków. Piękne stroje oraz budowle dopasowane do simowych epok historycznych. Po prostu – bajka!
Ha i po raz pierwszy przyjrzałam się sławetnemu wehikułowi czasu z zewnątrz i poprawiłam sobie humor, odgadując jakież to simowe sprzęty zostały użyte przy jego budowie.
Czy przy wejściu doń to nie są mocno powiększone kaloryfery z pakietu wampiry (jako te wysuwające się po wylądowaniu drzwi)? A za fragment zadaszenia robią małe parkiety taneczne?
Doskonały pomysł i cudowny, słodki wehikuł, poza tym bardzo wiarygodny.
Bo jak dotąd nikt nie wie, jak powinien wyglądać prawdziwy wehikuł czasu…
A fotka z maszyną, unoszącą się nad zamkiem – to już mistrzostwo świata!
To jest fotomontaż, prawda? Bo takiej latającej maszynerii nie ma w grze? W debugu też jej nie znajdę? Bo może jak Ala, powinnam zacząć… hmmm… na nowo odkrywać zawartość debuga?
Sama historyjka, podobnie jak pozostałe części, mocno wciąga. Nasi bohaterowie są miotani po różnych czasach historycznych. Nigdy nie wiedzą, gdzie trafią, dlategoż – o ironio – Dels zjawia się w dawnych czasach we współczesnym odzieniu, a gdy się wreszcie grzecznie odzieje w perukę i starodawne łachy, to ląduje… w odległej przyszłości! To się nazywa mieć pecha!
I bardzo fajny smaczek, czyli Nathaniel (Marvi), który wita podróżnych u progu kolejnych epok, oczywiście za każdym razem w stroju pasującym do okoliczności. Ten to przynajmniej wie… jak się ubrać.
I… eh ci książęta, królowie… Co kolejny to gorszy! I to pomimo tego, że król Słońce w peruce, upudrowany jak należy – to przedstawiciel nowej epoki. Wszak niedawno wynaleziono maszynę parową oraz skonstruowano pierwszy pojazd parowy… Więc co tam jakiś wehikuł czasu, pewnie to to samo, co Dupę Pier wymyślił…
Na łopatki rozłożył mnie tekst sekretarza: „To ONI przybyli tą machiną i nie są z Marvburga ani nawet z Oślątkowa…” Oślątkowo rulez! Hahahaha!
A Eli, jak nie ma, tak nie ma… a Delsowi pięknych księżniczek w ładowni przybywa. Niedługo chyba będzie trzeba maszynę przebudować, co by kolejne panie pomieścić. Bo kto wie, co nieznana… „przyszłość” przyniesie. Czy ichniejsza władza ma jakieś córki, narzeczone, kuzynki? I czy tylko jedną, a może więcej? A jak władza to nie jeden człowiek, tylko całe zgromadzenie? Eh, lepiej o tym zawczasu nie myśleć… I tak potem będzie trzeba te panny po epokach porozwozić i za odpowiednich Nathanielów za mąż powydawać, bo przeca biedny Delsu haremu nie założy!
Świetny komiks, już z rana go przeczytałam, choć skomentować mogłam dopiero teraz. I czekam na kolejne części!
A co do moich Simów, to nic na siłę, weź ich wtedy gdy będą Ci pasować do jakiejś historyi.